.

.

1/05/2015

Prolog

Siedział samotnie przy barze, beznamiętnie wpatrując się w trzymaną w dłoniach szklankę z whiskey. Czasem barman podchodził, napełniając ją od nowa, lecz Hatake nie zwracał na to uwagi. Dni mu się zlewały, mieszały ze sobą. Wszystkie stały się tak samo beznadziejne w swoim bycie. Egzystencja ich głównego bohatera ostatnimi czasy spadła na dalszy plan, a on sam nie wydawał się tym zbytnio interesować.
Pustka dookoła niego i ciemność zakłócana jedynie słabym światłem lampek przy stolikach nie napawały go szczególnym optymizmem. Jedynie szklanka przed nim dawała mu jakiś punkt odniesienia, wydając się być najbardziej rzeczywistą rzeczą w promieniu kilku kilometrów. Bawienie się nią absorbowało go na tyle, aby nie zajmować się niczym innym. Natłok myśli robił to za niego, rozpraszając uwagę i skupienie na wszystkie możliwe kierunki, tylko nie na te, które powinny.
Dziś było gorzej. Gorzej niż wczoraj, przedwczoraj czy tydzień temu. Kiedy sądził, że jego życie nie mogło się już bardziej spierdolić, stało się coś, co złamało go do szczętu. To nie kolejna rysa czy małe pękniecie, które dało się zatuszować, udać, że go nie ma. To coś zdecydowanie bardziej bolesnego.
Choć mimo plotek, on wcale nie zaczynał wariować. Doskonale zdawał sobie sprawę ze wszystkich podjętych przez siebie decyzji, był za nie odpowiedzialny. Po prostu nadszedł czas ogólnie rozumianego kryzysu, który u niego objawiał się wręcz chorobliwie.
- Kakashi-san, idź już do domu. – Boyari, który kończył wycierać szkło za barem, spojrzał na niego z niemą litością. Siedzący przed nim mężczyzna był dosłownie cieniem samego siebie. W niczym nie przypominał shinobi’ego, przed którym kiedyś drżały tłumy, którego wszyscy podziwiali i stawiali za wzór.
Młody barman doskonale widział proces pogrążania się Hatake i to nie tylko w alkoholizmie. Mimo usilnych prób kontaktu nic nie udało mu się zdziałać. Ludzie nazywający się jego przyjaciółmi też nie byli w stanie zrobić nic konkretnego. Jounin zapadał się powoli. Odseparowywał się od wszystkich w taki sposób, że nikt nie wiedział, kiedy dokładnie coś zaczęło się walić. Pomimo wszystko - nawet coś takiego potrafił zrobić z klasą.
- Kakashi-san, zamykamy.
Ten spojrzał na młodego chłopaka spod byka. Chciał się jedynie w spokoju upić. Schlać tak bardzo, jak tylko się dało, a nawet to nie było mu dziś dane. Zdenerwował się, mocniej zaciskając palce na szklance.
Po jego głowie wciąż krążyły słowa krótkiego listu, który trzymał w wewnętrznej kieszeni kamizelki. Czuł, że koperta i kartka znajdująca się w środku zawadzały mu bardziej niż powinny. Wręcz wyczuwał ich ciężar, a raczej ciężar ich przekazu, który przytłoczył go bardziej, niż on sam się spodziewał.
Chciał zasięgnąć od kogoś porady. Po ludzku porozmawiać, nie ingerując przy okazji w sprawy służbowe, których miał dość. Praca jako shinobi przestała sprawiać mu satysfakcję z wielu powodów. Najśmieszniejszy jednak był fakt, że to jego przeszłość i utracone po części wspomnienia zaczęły mu najbardziej przeszkadzać oraz uniemożliwiać normalne funkcjonowanie.
Sięgnął niepewnie do kieszeni. Gdy poczuł pod drżącymi palcami fakturę papieru, zawahał się. Przyszło mu wtedy na myśl, że to naprawdę się stało, że już w żaden sposób nie mógł się oszukać, że znów musiał wstać i walczyć, choć nie miał na to siły.
Po chwili miał już kartkę w dłoniach. Pustym wzrokiem wpatrywał się w starannie zapisane litery. Znał to pismo. Od dwudziestu jeden lat sądził, że już nigdy nie zobaczy charakterystycznych zawijasów matki, która zniknęła z jego życia, gdy miał sześć lat.
Już ten fakt był szokujący, a to nie wszystko.
Usłyszał, jak drzwi wejściowe otwierają się. Dzwoneczki nad nimi jeszcze bardziej podkreśliły ostre wtargnięcie nowego klienta.
- Przepraszam, już zamknię…
- To ja. – Kakashi uniósł lekko ledwo przytomny wzrok na dźwięk znajomego głosu.
- Wiesz, że nie mo…
- Zostaw mi klucze, podrzucę ci je rano. Zapłacę z nadwyżką.
Hatake ani drgnął. Ciągle siedział w tym samym miejscu, na wysokim barowym krześle. W żaden sposób nie pokazał, że poznał nowoprzybyłego gościa. Nie chciał jej tutaj. Wiedział, że jedyne, co spotka go z jej strony, to kolejne bezsensowne pytania, a on miał ich już po prostu serdecznie dosyć.
- Nie mo…
- Bez gadania. – Boyari protestował, ale bezskutecznie. Kakashi jakby nigdy nic upił kolejny łyk obrzydliwego whiskey, nie zdejmując przy tym maski. Już dawno opanował umiejętność picia mając ją na twarzy i przynajmniej w tym lata praktyki dały mu pożądany skutek.
- Tu masz klucze. Jak coś, to ja nic nie widziałem. – Chłopak zarzucił sobie kurtkę na plecy i krzyknął przez ramię przy wyjściu. – Chciałbym odebrać lokal w nienaruszonym stanie!
- Tak jest, szeryfie – zakpiła, siadając obok głównego skupiska nieszczęść w tym pomieszczeniu.
Wyciągnęła zza lady czystą szklankę i w większości opróżnioną butelkę whiskey. Bez słowa nalała sobie do połowy i nie patyczkując się wychyliła duży haust, głośno stawiając naczynie na blacie. Przetarła usta dłonią, ale nie odezwała się nawet słowem.
W opustoszałym barze zapadła cisza. Każde z nich wpatrywało się we własną dłonie, nie wiedząc, co powiedzieć. Hatake w sumie nie chciał rozmawiać. Samotnie pogrążał się w swoich problemach, a ochota na dzielenie się nimi zniknęła jak ręką odjął. Jedyne, czego nadal chciał, to pić.
- Zmarła mi na stole operacyjnym. – Dziewczyna opuszkiem palca zakreślała koła na kancie szklanki, co widział kątem oka. Nadal nie odwrócił się w prawo, aby spojrzeć na jej twarz. Nadal nie czuł takiej potrzeby.
Nie wiedział, co robiła w takim miejscu o tak późnej godzinie. Dawno z nią nie rozmawiał. Ostatnio rzadko rozmawiał z kimkolwiek, nie wspominając o byłej podopiecznej, która już cztery lata temu przestała być od niego zależna, przez co ich kontakt praktycznie się urwał.
Jednym, szybkim ruchem wychyliła zawartość naczynia.
- Mogłam temu zapobiec… - syknęła, spuszczając głowę. Trwała tak kilka minut, głośno oddychając. Na zmianę zaciskała pięści i rozluźniała, chcąc w jakiś sposób usunąć z siebie nadmiary złości.
Miała fatalny dzień. Dawno tak źle nie spała i dawno tak bardzo nie pokłóciła się z ojcem. Do tego ten wypadek w szpitalu już całkowicie przypieczętował jej dzisiejszą klęskę, a świadomość nadchodzących wyrzutów sumienia dołowała ją jeszcze bardziej.
- Mogła nie umierać – westchnęła, na co Kakashi drgnął.
- Są gorsze rzeczy niż zwykły zgon – odparł głucho, wpatrując się przed siebie. Dziewczyna uniosła głowę, posyłając mu sarkastyczne spojrzenie.
- A niby jakie?
Przeżycie własnej śmierci. – Odstawił szklankę i ruszył ku wyjściu.
Bez słowa wyszedł na ulicę, nabierając w płuca duże ilości świeżego powietrza. Gdy ochłonął do takiego stanu, że mógł w miarę normalnie iść, ruszył w kierunku swojego mieszkania, zostawiając ją całkowicie samą w pustym barze.
To przecież duża dziewczynka, poradzi sobie.
Przystanął na chwilę, marszcząc brwi.
Ty też byłeś przecież dużym chłopcem… a potem podpieprzono ci pamięć.
Z tą myślą, jak okrutna i sadystyczna by nie była, zmierzał ku domowi. Przecież rano trzeba wstać z innym nastawieniem niż „dzień dobry, wszyscy umrzemy”.

***
Okay!
Witam serdecznie na moim kolejnym blogu. 
Wbrew nastrojowi prologu, proszę nie być uprzedzonym, gdyż całe opowiadanie nie będzie trzymało się takiego klimatu. Jak to ujęła Leitha, nie będzie "fatalizmu dla samego fatalizmu". Po prostu początek aż kusił, aby przedstawić go w ten sposób. Pierwszy rozdział zburzy wasze przekonanie, że to historia jedynie o zapijaczonym człowieku, który nie potrafi zrobić nic sensownego, a stać go tylko nad użalanie się nad własnym sobą. Taki osąd jest błędny. 
Dziękuję Akemii za cudowny szablon, Leithie za to, że sprawdza moje teksty - w tym prolog. Napawa mnie pewna obawa, że ten blog zakończy się jak Anata, czy Kesshite, ale! Nie dowiem się tego, dopóki nie spróbuję.  Mayako - tak ty - jako fanka KS, masz obowiązek  złoić mi tyłek, jak zacznie robić się tu istna tragedia.
No. 
Zostało mi tylko się pożegnać i mieć nadzieję, że zaciekawiłam was na tyle, abyście czekali na Rozdział I. 5 stycznia to szczęśliwa dla mnie data, więc to jej szczęście powinno udzielić się Egzorcyście :>
Bywajcie!

6 komentarzy:

  1. Pojechałaś.
    Nie da się pić przez maskę (nie pytaj, skąd wiem).

    5 stycznia- połowa moich znajomych ma urodziny. Przypadek?
    Ale wśród tych wszystkich znajomych, i piszczącego szajsbuka, jest szanowna panna Imai, której teraz nie dam żyć.
    Kiedy mi powiedziałaś, że zamierzasz pisać KakaSaku, myślałam, że zwariowałaś. Najpierw tak szczere trzymanie się SS (którego skądinąd nie trawię, ale co tam), a teraz nagle zmieniasz profesję? KS to taki dość... nietypowy paring, osobiście, jest to pierwszy blog o tej parce, który czytam/ czytać będę (bo, heloł, tylko prolog mamy, wielkim czytaniem tego nie nazwę :]).
    Ale, ale, co do samego prologu, to klimacik faktycznie fatalistyczno-postapokaliptyczny, Kakashi trochę oklapł, a szkoda, zawsze gościa lubiłam. Sakura też wydaje się trochę bardziej "zapadnięta w sobie". Wiemy, że pracuje w szpitalu. Aż mi się przypominają ci straszni lekarze, strzelający rękawiczkami i uśmiechający się jak kanibale, brrr...
    I mamusia Kakaszocika :3 Tak mnie właśnie niedawno rozkmina dopadła, co się pani Hatake przydarzyło, że jej nie ma. Obstawiałam śmierć przy porodzie, ewentualnie zjedzenie przez monstrualną krewetkę, ale nie, Shee wie lepiej, jak zwykle :D Mam nadzieje, że nam ją pokażesz, co?
    I na koniec, nie wiem, skąd, ale masz załatwić jakiegoś porządnego Kakashi'ego bez maski. W internetach jest tego masa, ale ten Twój ma być zajebisty, fajerwerki, konfetti, fanfary; wiesz, o co chodzi ;)
    Miejmy nadzieję, że EW zakończy się równie pomyślnie co Karuzela.
    Więc weny, wszystkiego najlepszego jeszcze raz,
    Me

    OdpowiedzUsuń
  2. Sheeeeeeeireen!
    Wszystkiego najlepszego! (po raz któryś <3)
    Życzę Ci weny, pomysłów, czasu, niskich rachunków za prąd i żeby Egzorcysta wyszedł genialnie, z pompą, tęczą, fajerwerkami!
    Po raz kolejny to napiszę, ale się bardzo cieszę, że piszesz o innym parringu, to będzie inne, świeże - i będzie totalnym wyzwaniem dla Ciebie:D Ale Kakashi jest tego wart!
    Nowy blog, tyleż emocji:D
    Już nie mogę się doczekać, tych nowych rozdziałów!
    Ah, no i KAKUSaku, no cóż.
    Kakashi jest niesamowitym mężczyzną, dojrzały, inteligentny, skomplikowany, z problemami.. (co z tego, ze starszy? xd) - jak go tu nie kochać? (oprócz tych jego spóźnień .. :< )
    Wszyscy wiemy, że nie miał on łatwego, względnie szczęśliwego życia, a Ty nam serwujesz kolejną tajemnicę:
    "Dziś było gorzej. Gorzej niż wczoraj, przedwczoraj czy tydzień temu." - w postaci listu, a właściwie jego nieznanej treści.
    Bo z jakiego powodu napisała Pani Hatake.. i co chciała? No bo, ona nie żyła w mandze, nigdy nie była przedstawiona, a tutaj..:
    - żyje i przedstawia w liście, przyczynę swojego odejścia?
    - jednak też nie żyje, a list po prostu został dostarczony, po kilkunastu latach, ukazując jakąś rodzinną tajemnicę?
    Oh i mamy Sakurę.. lubię ją taką pracującą, a przede wszystkim ludzką (ale nie w tym wydaniu, jak była geninem, niee xd)

    Cóż, jeszcze?
    Czekam na więcej!
    Jeszcze raz: weny <3

    p.s. Ejżeeee, "(..)zapijaczonym człowieku, który nie potrafi zrobić nic sensownego, a stać go tylko nad użalanie się nad własnym sobą", jak możesz -.-
    p.s.2 Pamiętaj, ze moje pytania są dobre. Zawsze. :D
    <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba nigdy nie czytałam KakaSaku (no dobra, może raz na onecie, parę lat temu, dawno i nieprawda), więc w sumie zaciekawiło mnie to, że chcesz pisać właśnie o tej tematyce. Zaczęłam pomalutku czytać bloga Mayako i okazało się, że ten paring to całkiem fajna sprawa. Soł, mam nadzieję, że tutaj też mi się spodoba.
    Bidna pijaczyna z tego Hatake, haha. Jakaś piękna, młoda dziewczyna powinna go przygarnąć i się nim zaopiekować, np. ta tajemnicza pijąca z baru (podejrzewam, że oczywiście nasza Haruno) :> No co, mogłaby poprawić trochę chłopakowi humor! xDDDDD
    Ciekawa jestem, co dalej wymyślisz, ale prosiłabym dużo romansu, ostatnio mam wenę (xd) na czytanie wątków miłosnych (xd)
    Let's fall in love with KakaSaku.
    Szablon zachwycił mnie już wcześniej, jest naprawdę niesamowity! :o *,*
    Sooooł, sto lat jeszcze raz! :D Dużo dzieci (albo i nie, masz na to jeszcze czas), piniendzy, weny i knockout'ów xD ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. To śmieszne, ślęczę nad klawiatura ósmą minute i myślę, co tak naprawdę mam napisać. W tle słyszę, jak mój kot się myje, bo nie potrafiłam przeczytać tego prologu w skupieniu, gdy leciała muzyka. (Kawałek jest mega, najpierw go przesłuchałam, a potem wzięłam się za tekst!)

    Jestem śmiertelnie poważna. Czuję coś takiego śmiesznego w środku. Wiecie jak to jest - pragniesz czytać tekst o czymś, co ma dla Ciebie wcale nie takie małe znaczenie - ale nikt nie potrafi pisać tego tak, jak Ty chcesz. Ja za swoje KS wzięłam się, nie mając tak naprawdę zielonego pojęcia o pisaniu i teraz bardzo żałuję, bo mogłoby to wyglądać inaczej, ale jak już raz powiedziałam - mimo tego, że to bardzo dziewicze ff, to jest dla mnie jakąś taką dumą. Mimo to, szukając tego paringu, trafiałam z reguły na historie niedojrzałe z poronioną emocjonalnością, która do mnie nie trafiała. Chociaż pewna osoba mnie bardzo mocno zainteresowała i czekam u niej na kolejną część.
    Wracając do śmiesznego uczucia - wypełniło mnie po brzegi. Świadomość tego, że jedna z osób, należących do moich mentorek, zabrała się za stworzenie czegoś, na co czekam od kiedy w ogóle miałam styczność z Naruto... Ładuje mnie mega energią. Nabrałam właśnie mocy, cholernej mocy!

    Treść intryguje, to jest Kakashi, którego ja widzę. Z alkoholem, papierosem i swoją seksualnością (fuck logic, Mayako). Jiizzz, zaraz się zsikam. Cały wieczór chrzaniłam o tym, że do koncertu mojego ukochanego rapsa, zostało mi już tylko 17 dni... Teraz moją głowę przejęła ta historia.
    Matka, list... Cholera, niczego teraz tak bardzo nie pragnę, jak rozwinięcia się tej akcji!

    Uroczyście ogłaszam, że dopilnuję tego, by Egzorcysta dotrwał do końca. Mam chorą umiejętność. Nawet, gdy nie wiem gdzie mam tak naprawdę iść - intuicyjnie tam trafiam. Ciebie też znajdę, możesz być tego pewna!

    Z niecierpliwością czekam na następną część. Dostałam kopa, chyba wraca mi świadomość i chęć do pisania. Tak, odżyłam.

    Mentalnie Cię przytulam. Nawet jeśli tego nie lubisz.

    OdpowiedzUsuń
  5. No to jestem i ja.
    Ja jestem z góry na nie na KakaSaku tak jak byłam na SS. Ale wiesz jak to się skończyło - przeczytałam całą Karuzelę, przeżyłam, a nawet bardzo mi się podobało. Może i tu się coś zmieni? Zobaczymy.
    Świat shinobi - yes, yes, yes!
    Picie przez maskę to wybitny oryginał. Tego chyba jeszcze nikt nie napisał, albo mało czytam. (Raczej obydwa). Ale zawsze jest to jakieś rozwiązanie, które upraszcza życie i pisanie.
    Swoim komentarzem pod prologiem zniszczyłaś mi komentarz, bo chciałam napisać, że zapowiada się ciekawie, a wcale się nic nie zapowiada, bo już zdążyłaś uprzedzić wszystkich, że opowiadanie będzie w innym klimacie. Nie to, żebym była przeciwko, ale zniszczyłaś niespodziankę.
    Więc twój komentarz pod prologiem zapowiada coś ciekawego. O już czuję ten KakaSakurowy klimat gdzieś w sobie. To się może udać, o ile będziesz miała do tego takie samo podejście jak do Karuzeli i 9C.
    To powodzenia w pisaniu!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawie zapowiadający opowiadanie prolog. Urzekł mnie twój styl pisania. Jest wyrobiony i dojrzały. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń